W chłodny i wietrzny sobotni poranek grupa harcerzy, która mimo wszystko (mimo złej pogody, mimo wczesnej pory, mimo okresu zachorowań na grypę) postanowiła wyjechać na najpiękniejszy biwak w roku - wigilijkę, zebrała się na dworcu PKS w Cieszynie. Stamtąd wyruszyli do Skoczowa, skąd po półgodzinnym oczekiwaniu odjechali w kierunku Drogomyśla.
Okolica przywitała nas zimnym, mokrym wiatrem. Spacer wzdłuż Wisły na bazę hufca jednak nie dłużył się aż tak bardzo - drużyna skutecznie uprzyjemniła sobie czas opowieściami rodem z Narni. Radość nasza jednak była bardzo duża, kiedy dotarliśmy wreszcie na miejsce.
Najbardziej w pamięć, oprócz samej wieczerzy wigilijnej, zapadną nam w pamięć chyba dwie rzeczy: zabawa w chowanego w ośrodku (kryjówek w tych czterech pokojach jest dużo więcej, niż mogłoby się wydawać!) oraz niska temperatura - niektórzy do końca trwali w swoich kurtkach!
Na kolację wigilijną, przygotowaną wspólnymi siłami, zjedliśmy ryby, barszcz oraz szereg pysznych sałatek i ciast. Pośród tych ostatnich niewątpliwą furrorę robiły przygotowane już po raz kolejny przez druhnę Wiktorię babeczki! Największym pożądaniem cieszyły się oczywiście te ozdobione nazwą naszej drużyny. Wieczór spędziliśmy na grach i zabawach, najlepiej jednak takich, które można rozgrywać na siedząco - i to siedząc blisko! Bo, wiadomo, w kupie raźniej. I cieplej.